Bardzo emocjonujący mecz obejrzeli w piątkowy wieczór kibice w hali Globus. TBV Start mierzył się z mistrzem Polski Stelmetem Zielona Góra. I liczył, że uda się sprawić niespodziankę. W wielu fragmentach spotkania drużyna Davida Dedka była na prowadzeniu. I ostatecznie to lublinianie w samej końcówce zapewnili sobie zwycięstwo 82:81
Szkoleniowiec przyjezdnych Artur Gronek postanowił oszczędzić swoich dwóch, najlepszych strzelców. Ani na chwilę, na parkiecie nie pojawili się Vladimir Dragicević oraz James Florence.
Pierwsza kwarta była bardzo wyrównana. Raz prowadzili jedni, za chwilę drudzy. Ostatecznie po 10 minutach na tablicy wyników był remis 19:19. Kolejna odsłona to najpierw lepsza postawa gospodarzy. Po trójce trafili Chavaughn Lewis oraz Marcin Dutkiewicz i nagle zrobiło się 31:24.
W kolejnych fragmentach za trzy przymierzył jeszcze Uros Mirković. Czerwono-czarni cały czas mieli kilka punktów przewagi. Kilka „oczek” w starciu z mistrzem Polski to jednak niewiele. Później we znaki lublinianom dał się zwłaszcza Boris Savović, a na 31 sekund przed końcem pierwszej połowy do kolejnego wyrównania doprowadził Jarosław Mokros (42:42). Żadnej z drużyn nie udało się już zmienić wyniku przed przerwą.
Trzecia część zawodów rozpoczęła się od dwóch celnych trójek Jamesa Washingtona, a TBV Start ciągle był na prowadzeniu. Kolejny rzut z dystansu Dutkiewicza pozwolił drużynie Davida Dedka znowu odskoczyć na siedem punktów, a po chwili dwa „oczka” dorzucił Darryl Reynolds i było już 56:47. Stelmet, to jednak klasowa drużyna. Kolejne, prawie sześć minut gry goście wygrali aż... 17:4 i na 10 minut przed końcem spotkania tablica wyników wskazywała rezultat 60:64.
Mimo gorszego fragmentu gry czerwono-czarni też nie zamieszali się tak szybko poddawać. Przeciąganie liny trwało także w ostatniej kwarcie. Kolejny celny rzut za trzy Washingtona i to TBV Start prowadził 65:64. Minęło kilkadziesiąt sekund i z dystansu przymierzył Thomas Kelati, co pozwoliło Stelmetowi odskoczyć na 69:65.
Na nieco ponad cztery minuty przed końcową syreną po asyście Washingtona piłkę z góry zapakował Reynolds, dzięki czemu miejscowi raz jeszcze wyrównali (71:71). W końcówce zanosiło się na duże emocje i kibice się nie zawiedli. Kiedy pozostawały tylko 73 sekundy gry gospodarze wygrywali 79:78. Po chwili Martynas Gecevicius trafił za trzy i wydawało się, że mistrzowie Polski raz jeszcze wyjdą z opresji.
Na 23 sekundy przed końcem to ekipa z Zielonej Góry miała piłkę i prowadziła 81:79. Sędziowie odgwizdali jednak faul w ataku Kelatiego. Z tą decyzją nie mógł się pogodzić trener Gronek i za protesty został ukarany przewinieniem technicznym. Rzut wolny wykorzystał Washington, a po chwili kolejny wsad Reynoldsa spowodował, że bliżej zwycięstwa był TBV Start.
Ostatni rzut należał do Łukasza Koszarka, ale gospodrze świetnie bronili i rozgrywający przyjezdnych musiał rzucać przez ręce. W efekcie, spudłował i z arcyważnych punktów mogli cieszyć się lublinianie.
Dzięki wygranej zespół trenera Dedka ma bilans 5-6 i przed sobą jeszcze trzy mecze w tym roku. 23 grudnia na wyjeździe z Polpharmą Starogard Gdański, a później dwa u siebie: 27 grudnia z Rosą Radom i 30 grudnia z MKS Dąbrowa Górnicza.
TBV Start Lublin – Stelmet Zielona Góra 82:81 (19:19, 23:23, 18:22, 22:17)
TBV Start: Lewis 21 (3x3), Dutkiewicz 14 (4x3), Washington 14 (3x3, 10 asyst, 5 zbiórek), Mirković 5 (1x3), Szymański 4 oraz Reynolds 16 (7 zbiórek), Zalewski 2, Czerlonko 2, Gospodarek 2, Ciechociński 2, Kowalski 0.
Stelmet: Savović 20 (1x3), Hrycaniuk 12, Koszarek 10 (2x3), Gecevicius 8 (2x3), Moore 3 (1x3) oraz Mokros 13 (2x3), Kelati 6 (2x3), Zamojski 5 (1x3), Matczak 4.